Drugi dzień stanu wojennego, w Stoczni Gdańskiej zebrali się delegaci z całego kraju - którym udało się przedrzeć do Trójmiasta.
Część pracowników, opuszcza teren Stoczni. Wzbudziło to złość tych, którzy pozostali. Aby uspokoić emocje, ktoś zaintonował śpiewanie hymnu narodowego przez stoczniowców pozostających na miejscu. Czy można mieć żal do tych, co woleli udać się do domów? Chyba nie. Nie każdy musi być bohaterem - a scenariusze z którymi się wtedy liczono były przerażające, na przykład to, że Stocznia może być zbombardowana (nurkujące nad Stocznia myśliwce sam widziałem), a także ewentualność wywózki na Sybir.
Unikalne zdjęcia z 14 grudnia 1981 roku wykonałem moim przedwojennym Contaxem. Od tego czasu ten wspaniały aparat stanowi najcenniejszy eksponat mojej kolekcji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz